środa, 5 grudnia 2012

Powiedzmy, że luz...

Poza przygotowaniami do Świąt, do Szlachetnej Paczki, do Święta Patronalnego - luz...
Egzamin SCJP zdany. Teraz jeszcze dobrze by było skończyć program dla x. Marka. Dzieci poprzechodziły trochę różnych wirusów, ale już wracają do zdrowia.

Dziś znalazłem piękny koncert Damiena Rice'a:

Długi, ale piękny.


To dorzucę też Lisę Hannigan:

piątek, 16 listopada 2012

środa, 31 października 2012

Łodondi

Choć trochę smutno, to jednak Łodondi i Miąższ:

piątek, 26 października 2012

Październikowe sprawy

Dzisiaj urodziny Ślopa, więc dla niego dużo dobra.
Poza tym w pracy masakra, ale za to dzieci już zdrowe, po ostatnich przeziębieniach.
Dzisiaj pierwsze spotkanie w nowym kręgu DK. Zobaczymy.
A przy okazji piątku i w ogóle:
1) o paraliżu decyzyjnym w grach planszowych:
http://planszoholik.pl/2012/10/26/analysis-paralysis/

2) Kulisy Essen z perspektywy Trzewika (znanego polskiego autora gier):
http://www.swiatgierplanszowych.pl/2012/10/kulisy-essen/

3) nowy nabytek (można powiedzieć prezent od rodziców), na filmie można zobaczyć grę dość dokładnie:


Bałem się tej recenzji, ale wygląda na to, że zakup jednak udany... :)
http://www.gamesfanatic.pl/2012/10/28/seasons/

środa, 3 października 2012

Nowe

Co prawda już dawno po narodzinach Dominika (4.09), ale właśnie przez różne sprawy, załatwienia i inne nie było czasu, żeby tu coś napisać.
Zdjęcie Dominika (już zdecydowanie nieaktualne, ale za to tuż po urodzeniu):


Od czasu urodzin Dominika sporo się wydarzyło. Rodzeństwo zaczęło się oswajać z braciszkiem. Początkowo trzeba też było trochę oprotestować, że uwaga mamy skierowana jest trochę bardziej na najmniejszego w rodzinie. Ale tak to już jest...
Obecnie w planach jest chrzest Michałka, następnie chrzest Lidki (dla której oboje będziemy chrzestnymi), następnie (25.11) chrzest naszego Dominika.
Na razie tyle...

poniedziałek, 3 września 2012

Czekając

Monika jest już w szpitalu i tylko czekać, aż pojawią się skurcze. Mamy nadzieję, że jak najszybciej.
Jest z nami babcia, która zajmuje się dzieciakami, więc spokojnie dajemy radę.
A poniżej kilka zdjęć z dzisiaj...





poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Z okazji dzisiejszych imienin żony, życzę jej dużo pokoju i radości. Niech nie zabraknie jej nigdy sił do pięknego życia.
Z okazji wspomnienia świętej Moniki, warto też przypomnieć sobie jej życie:
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/wiara_i_kosciol/byc_matka_jak_sw.html

Tu z kolei mamy litanię:
http://www.kajkowo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=326&Itemid=84

A tu pioseneczka:

wtorek, 14 sierpnia 2012

Pierwszy piątek w tym tygodniu

Wciąż czekanie na Dominika...
Marii gorączka...
Smutny i mokry deszcz...
Kawy jednak gorzki smak...
Nostalgia z nutką nadziei


Czemu ta pani tak mi przypomina Annę F-J, albo nawet jej mamę?

piątek, 3 sierpnia 2012

Już udało nam się przynajmniej w połowie zobaczyć czerwcowonarodzone dzieciaczki. Słodziutkie malutkie i niespokojne. My czekamy jeszcze na Nasze Maleństwo, ale mam nadzieje, że jeszcze troszkę poczekamy choć skurcze coraz częściej i mocniej dają się we znaki. Czasem mamy próby, jak to będzie z trójką. Już dało się zauważyć, że może być ciężko na początku tą całą wesołą kompanię ogarnąć, ale mamy nadzieję na sukces :-) Na razie jesteśmy po odwiedzinach dziadków na radzyńskich włościach i fajnie. Dzieci wymęczone, a ja czekam na męża z utęsknieniem aż wróci z delegacji... i tak czas mija i mija i mija...

poniedziałek, 30 lipca 2012

Wspinaczka a bouldering

Wspinaczka, której uczyłem się na kursie, to wchodzenie na skały z pełną asekuracją: liny, kask, uprząż. Dużo sprzętu. Za to bouldering w skałach wygląda trochę bardziej niebezpiecznie. Za całe zabezpieczenie służy materacyk (tzw. crashpad), asekurujący kolega (koleżanka), która wykonuje tzw. spotting - asekuracja głównie głowy (widoczne na kilku urywkach) i (co najważniejsze) - czapeczka. Czy bouldering jest lepszy, czy trudniejszy? Trudno powiedzieć. Dla mnie takie wchodzenie bez asekuracji na takie skały jak poniżej, to mimo wszystko jakaś totalna brawura. Ale może się nie znam...

środa, 25 lipca 2012

Nieściszalni

Podzielę się z Wami pewnym filmem. "Nieściszalni" (na filmwebie można zobaczyć kawałek filmu).
Grupa zapalonych muzyków-perkusistów chce stworzyć dzieło totalne, ogarniające całe miasto. Powstaje więc koncert na miasto i sześciu perkusistów. Muzycy "terroryzują" miasto muzyką. Dostają się m.in. do szpitala, by tam zabrać jednego pacjenta i zagrać na nim. Wykorzystują poza tym wszystko co jest pod ręką: butle z gazem, respiratory etc. Muzyka jest wszędzie. Nie dajmy się oszukać.
Dzisiaj zaś znalazłem informacje o filmie krótkometrażowym, który powstał 9 lat wcześniej. "Muzyka na jeden lokal i sześć perkusji". O dziwo, występują w nim ci sami aktorzy i tworzą podobne przedsięwzięcie co w "Nieściszalnych". Oba filmy łączy też reżyser. Czyżby to była mała wprawka? W "Muzyce na jeden lokal..." instrumentem jest ten właśnie tytułowy lokal, w którym kuchnia, sypialnia, łazienka i salon służą jako tworzywa do powstania muzyki:

poniedziałek, 23 lipca 2012

Trochę słabizna

Trochę słabizna. Jesteśmy po oazie, ale jakoś ciągle się leczymy. Oaza oprócz przeżyć duchowych nie szczędziła nam także mocnych przeżyć fizycznych. Prawie wszyscy na rekolekcjach doświadczyli jakiejś wirusówki żołądkowej. Mocne i ciężkie. Z naszej rodziny właściwie wszyscy przez nią przechodzili. Franek złapał wirusa na koniec oazy, więc podróż powrotna była dla niego trochę ciężka, ale dzielnie to zniósł i nie wymiotował. Za to trzymało go jeszcze kilka dni po powrocie. Jednak organizm osłabiony i teraz ma jakieś przeziębienie. Marysia chyba też coś od niego łapie, a wirus przeskoczył na Monikę. Zawsze coś. Ja wirusa miałem na oazie właściwie jeden dzień i teraz na razie mnie nie łapie. Kto wie, może nawet się uodporniłem?
Poza chorobami Monikę łapią jakieś mocne skurcze, więc dobrze jakby odpoczywała. Ale z dziećmi nie zawsze się to udaje.
Póki co jesteśmy raczej dobrej myśli.
A na osłodę (choć troszeczkę) - słodkie zwierzątka:
http://www.joemonster.org/art/20633/Zwierzeta_ktorych_nawet_nie_podejrzewalbys_ze_moga_byc_slodkie

piątek, 1 czerwca 2012

Rok

Marysia wczoraj hucznie obchodziła swoje pierwsze urodziny. Zjechało się i zeszło z tej okazji mnóstwo znakomitości: x. Marek i Ania J., Paulina, Hania, Marek, Lidka, Michał, Michał, Ola, Ela, Karol i Ania. Rozmawialiśmy, malowaliśmy, słuchaliśmy pana Andrusa, oglądaliśmy zdjęcia, jedliśmy. W menu pojawiła się znakomita lasagne'a i niesamowity tort z truskawkami.
Dzisiaj Dzień Dziecka. Dla mnie trochę trudny dzień w pracy, ale na szczęście w domu mogłem sobie odpocząć: przy zmywaniu, odkurzaniu i zamiataniu, no i przy kalamburach i gonitwach z Frankiem na plecach.

Co do zdjęć, to myślę, że mogę już zdradzić, że w zeszłym tygodniu byłem na kursie wspinaczkowym w Sokolikach (niedaleko Jeleniej Góry). Był to czas przede wszystkim przełamywania się i oswajania z górami (choć bardziej należałoby powiedzieć: skałami). Nie zabrakło także grania (w tym na gitarze), niesamowitego jedzenia (naleśniki robione wg przepisu z Nepalu), głupich żartów, poważnych rozmów, nauki trudnych węzłów, w końcu zdartych rąk i kolan. Na szczęście nie doświadczyliśmy większych kontuzji czy nawet odpadnięć od skały (cały czas oczywiście byliśmy asekurowani).
Żeby nie przedłużać, to poniżej parę zdjęć:






poniedziałek, 26 marca 2012

czwartek, 15 marca 2012

Kilka nowych faktów

W wyniku paru konkursów udało mi się wygrać ostatnimi czasy 2 gry: Hooop! i Czerwony Listopad. Miło. No i Czerwony Listopad to wygrana w konkursie WC :)
A wczoraj rozegraliśmy (z Jarkiem i Tomkiem) pierwszą rozgrywkę w Prêt-à-Porter. Bardzo przyjemnie się grało, choć czcionka na kartach malutka. Na szczęście jest możliwość dokupienia kart tylko z ikonkami, co znacznie ułatwi sprawę.

A dziś jest czwartek. Franek choruje. Ale dzisiejsza noc nawet była do spania. Idzie wiosna, a my posłuchajmy (oczywiście oglądając):

poniedziałek, 13 lutego 2012

130212

Zacznijmy ten tydzień spokojnie:



Weekend spędziliśmy w Radzyniu. Odpoczywaliśmy i imprezowaliśmy. Świętował Karol z Anią i nasza mała Katarzynka. Dużo rozmów, śmiechu, o dziwo, nawet sporo programowania. Dużo dobrego jedzenia i rewelacyjnej kawki. Mało grania. Ech...
Życie, życie.

środa, 8 lutego 2012

anegdotka

Franek trzyma w ręku kalendarz.
Pytam go, czy wie co to jest? Od razu mu podpowiadam 'k...'
a on 'k2'
Nic dodać nic ująć...
Pamiętajcie, nie sadzajcie dziecka, zanim samo nie będzie siadać (wstawać do siadu).

Poza tym znalazłem recenzję niezapomnianej serii gier z dzieciństwa:
http://www.swiatgierplanszowych.pl/2012/02/magiczny-miecz-%E2%80%93-legendarna-seria/

czwartek, 2 lutego 2012

Prêt-à-Porter

Nowa gra. Pomimo pewnych braków i błędów wydawniczych, trudno po takiej relacji jak poniżej odmówić jej klimatu.

Relacja na GF

Na odejście pani Wisławy

Jako wierny fan limeryków (zasługa wuja Adama) pozwolę sobie przytoczyć kilka z dorobku pani Wisławy:

Tutaj spoczywa Krzysztof Przywsza,
a tuż przy Przywszy żona bywsza.
Jak widać z porównania dat,
te zgony dzieli kilka lat
- nieboszczka dłużej była żywsza

Pewien patolog z Karkonoszy
Jest przeciwnikiem biustonoszy.
Dlatego zaczajony w bramie,
Zrywa je z pasją każdej damie
- no, chyba że go ktoś wypłoszy

Pewien działacz imieniem Mao
narozrabiał w Chinach niemao.
Dobrze o nim pisao
usłużne “Żenmin Żypao”,
bo się bardzo tego Mao bao.

Do refleksji

http://gosc.pl/doc/1068325.Swietoimienne-szalenstwo

I chociaż dzisiaj drugi, to byle do końca miesiąca...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

A dziś znowu poniedziałek

A więc nie ma nic lepszego, jak odrobina śmiechu. Nawet jeśli to czarny humor:

wtorek, 24 stycznia 2012

Nowe

Dzisiaj ginekolog potwierdzi, czy rzeczywiście...

PS. Potwierdził. Najprawdopodobniej 4 września urodzi nam się trzecie dziecko.

wtorek, 3 stycznia 2012

Ora et labora

Módl się i pracuj. Nasza nowa gra. Wczoraj pierwsza partia. Wariant krótki irlandzki trwał bodajże ze 3 godziny. Bardzo przyjemnie się grało. Budujemy dużo budynków, zbieramy dużo surowców, żeby na końcu wyrobić z tego masę punktów. Łał!
A dziś na gamesfanatic ukazała się recenzja (?) Kapustki:
http://www.gamesfanatic.pl/2012/01/02/partia-ora-et-labora-dla-2-osob/

Rewelacyjny opis...

PS. Dzieci chore, Marysi rosną zęby, jutro przyjeżdża Ślop, a dziś pierwsza ściana w nowym roku. Kuchnia zrobiona, ale jednak do poprawki. Nawet kilku.