poniedziałek, 23 lipca 2012

Trochę słabizna

Trochę słabizna. Jesteśmy po oazie, ale jakoś ciągle się leczymy. Oaza oprócz przeżyć duchowych nie szczędziła nam także mocnych przeżyć fizycznych. Prawie wszyscy na rekolekcjach doświadczyli jakiejś wirusówki żołądkowej. Mocne i ciężkie. Z naszej rodziny właściwie wszyscy przez nią przechodzili. Franek złapał wirusa na koniec oazy, więc podróż powrotna była dla niego trochę ciężka, ale dzielnie to zniósł i nie wymiotował. Za to trzymało go jeszcze kilka dni po powrocie. Jednak organizm osłabiony i teraz ma jakieś przeziębienie. Marysia chyba też coś od niego łapie, a wirus przeskoczył na Monikę. Zawsze coś. Ja wirusa miałem na oazie właściwie jeden dzień i teraz na razie mnie nie łapie. Kto wie, może nawet się uodporniłem?
Poza chorobami Monikę łapią jakieś mocne skurcze, więc dobrze jakby odpoczywała. Ale z dziećmi nie zawsze się to udaje.
Póki co jesteśmy raczej dobrej myśli.
A na osłodę (choć troszeczkę) - słodkie zwierzątka:
http://www.joemonster.org/art/20633/Zwierzeta_ktorych_nawet_nie_podejrzewalbys_ze_moga_byc_slodkie

Brak komentarzy: