Pobudka o 5.00. Ok. 6.00 już w drodze. Ok. 13 w Krakowie.
Hotel na szczęście pierwsza klasa, nie ma nic, do czego można by się przyczepić. Poza tym naprawdę miła pani recepcjonistka. I ruszamy. Hej, do parobka! Stary dobry rynek chyba na nas po prostu czekał. Pierwszy cel, jaki sobie postawiliśmy to Muzeum Etnograficzne na Krakowskiej (tak, w Krakowie jest ulica Krakowska), a mianowicie wystawa 'Oswajanie Jerozolimy'. Na wystawie oryginalne zdjęcia Jerozolimy i Ziemi Świętej z XIX w. Naprawdę świetna sprawa. Następnie trochę błądzenia za pieluchami, obiad w Cafe Młynek, gdzie odkryliśmy, że pierogi to jednak wykwintne danie. A na koniec Galicja Jewish Muzeum - na szczęście ostatni piątek miesiąca wejście for free, ale i tak warto... O dziwo zamiast oglądać i wspominać Kraków, jest dużo o Lwowie i Żydach lwowskich, a poza tym zdjęcia żydowskich miejsc z całej Galicji. Z wyczuciem, z nostalgią, z szacunkiem, z klasą. Ogólnie polecam. Zwłaszcza w ostatni piątek miesiąca.
Po długiej wyprawie powrotnej dotarliśmy do hotelu i zbieramy się do spańska...
Zdjątka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz