Choć już dziś jesteśmy po dniu trzecim, to jeszcze kilka słów na temat dnia drugiego.
Szaleństwa sobotnie zaczęliśmy od niesamowitego miejsca: Mufinka Cafe. Jest to kawiarnia, gdzie obok odpoczywających przy kawie i mafince rodzicach spokojnie mogą bawić się ich dzieci. Miejsce przygotowane jest zarówno dla dużych i małych, przy czym, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnym kanałem, większość była robiona z własnych materiałów i własnymi rękami. Pozazdrościć inwencji i pracowitości. Patrzyliśmy trochę na to wszystko z niedowierzaniem, że może sobie spokojnie powstać takie miejsce, a przy okazji od razu zastanawialiśmy się, jak przenieść taką kawiarnię na (być może) żyzny grunt lubelski. O ile będzie nam dane, być może powstanie coś na kształt takiej kawiarni dla rodziców i dzieci.
Zasadniczo po wyjściu z Mufinki nie zostało nam nic w planie na dzisiejszy dzień. Przez dłuższy moment szukaliśmy miejsca do zjedzenia czegokolwiek. Znaleźliśmy i było to miejsce bardzo malownicze, choć za chwilę okazało się, że było chyba na trasie wszystkich wycieczek, zwłaszcza żydowskich. Zdjęcia można zobaczyć w linku z poprzedniego posta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz