Pierwszy upragniony urlopik. Mieliśmy nigdzie nie jechać, aż tu nahle... Kraków stoi otworem. Dochodzimy powoli do wniosku, że przez pogodę ryzykowne stają się wyjazdy w góry z wózkiem, więc będziemy chodzić po miastach. Od jutra Kraków. We wtorek Bobrowniki, a potem znów do pracy. Na razie cieszmy się urlopem ojcowskim... A wczorajsza rozgrywka... co tu dużo mówić, była w międzyczasie. Mi sie podobało szczególnie, że dobra passa nie opuszcza mnie już od 3 dni. W poniedziałek Elasund i Kraby, wtorek Carcasonne, środa Notre Dame i wszystkie wygrane... Może ktoś stworzył potworka... (hihihi)
1 komentarz:
Potworka to mało powiedziane.
Prześlij komentarz