Kupujemy mieszkanie, choć formalności dopiero w przyszłym tygodniu, to już mamy klucze i jutro zaczynamy się przeprowadzać... hip hip hurra...
Tak szczerze, to już mi się nie chce na razie kolejnego bałaganu i pakowania, rozpakowywania (szczególnie, że jeszcze nie mamy tam mebli, więc na razie będziemy żyć w pudełkach) i tak dalej i tak dalej. Przez ostatnie kilka miesięcy tyle się działo, że już zaczynam być powoli tym zmęczona, ale przynajmniej nie można powiedzieć, że udało nam się troszkę ponudzić... Co to, to nie.
Teraz tylko, żeby dzieci wyszły z wszystkich chorób, to będzie dobrze. Tym razem Franek ma zapalenie jamy ustnej, ja zagryzam wszystkie choroby czosnkiem, ale jest troszkę ciężko przy tak niskim poziomie odporności.
Może w listopadzie będzie lepiej.. Kto wie, kto wie?
Przydałby się tu jakiś kawałek muzyczny, ale za dużo mi ich chodzi po głowie, żeby się na któryś zdecydować...
Wczoraj graliśmy kolejny raz w "Glory to Rome". Fajna gra, szczególnie że można się nieźle urządzić. W dwie osoby jest dobrze, tylko niech ktoś nas nauczy tasować dobrze stos kart wysokości 10 cm. Ja jeszcze nie posiadłam tej umiejętności a przydałaby się /zabawa w zbieranego odpada/. Polecam, jeśli ktoś chce mieć poczucie spełnienia w tworzeniu ciekawych i przydatnych budynków. No i oczywiście, jeśli ktoś chce poczuć się wpływowym członkiem społeczności rzymskiej, bo głównie o to chodzi w grze. Na szczęście nie jest to gra złożona, nie trzeba dużo tłumaczyć, tylko umieć czytać /w zupełności wystarczy na początek/, bo wszystko jest dobrze opisane na kartach i planszach. Jednym słowem: POLECAM!!!
Łukasz się śmiał że to dobry wybór, a rzeczywiście jest dobry. Ja się cieszę, że ją mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz