czwartek, 27 października 2011

i może jeszcze jedna piosenka o domu



Krzesło jest wciąż krzesłem
nawet jeśli nikt na nim nie siedzi.
Ale krzesło nie jest budynkiem
A budynek nie jest domem
Gdy nie ma w nim nikogo kto by Cię mocno objął
i nikogo by pocałować na dobranoc

Pokój jest wciąż pokojem
nawet jeśli nie ma w nim nic oprócz smutku
Ale pokój nie jest budynkiem
A budynek nie jest domem
Jeśli obydwoje jesteśmy z dala od siebie
i jedno z nas ma złamane serce

Teraz i wtedy wołam twe imię
i nagle ukazuje się twarz
Ale to tylko szalona gra
I kończy się
kończy się łzami

Więc kochany miej serce
Nie pozwól jednej pomyłce rozdzielić nas
Nie jest mi przeznaczone żyć samotnie
Zmienić ten budynek w dom
Gdy wspinam się schodami i przekręcam klucz
Proszę bądź tam

Wciąż zakochany we mnie.

jak wyżej/niżej



Witaj Tumidajska(-iego)!

przeprowadzka

Kupujemy mieszkanie, choć formalności dopiero w przyszłym tygodniu, to już mamy klucze i jutro zaczynamy się przeprowadzać... hip hip hurra...
Tak szczerze, to już mi się nie chce na razie kolejnego bałaganu i pakowania, rozpakowywania (szczególnie, że jeszcze nie mamy tam mebli, więc na razie będziemy żyć w pudełkach) i tak dalej i tak dalej. Przez ostatnie kilka miesięcy tyle się działo, że już zaczynam być powoli tym zmęczona, ale przynajmniej nie można powiedzieć, że udało nam się troszkę ponudzić... Co to, to nie.
Teraz tylko, żeby dzieci wyszły z wszystkich chorób, to będzie dobrze. Tym razem Franek ma zapalenie jamy ustnej, ja zagryzam wszystkie choroby czosnkiem, ale jest troszkę ciężko przy tak niskim poziomie odporności.
Może w listopadzie będzie lepiej.. Kto wie, kto wie?
Przydałby się tu jakiś kawałek muzyczny, ale za dużo mi ich chodzi po głowie, żeby się na któryś zdecydować...
Wczoraj graliśmy kolejny raz w "Glory to Rome". Fajna gra, szczególnie że można się nieźle urządzić. W dwie osoby jest dobrze, tylko niech ktoś nas nauczy tasować dobrze stos kart wysokości 10 cm. Ja jeszcze nie posiadłam tej umiejętności a przydałaby się /zabawa w zbieranego odpada/. Polecam, jeśli ktoś chce mieć poczucie spełnienia w tworzeniu ciekawych i przydatnych budynków. No i oczywiście, jeśli ktoś chce poczuć się wpływowym członkiem społeczności rzymskiej, bo głównie o to chodzi w grze. Na szczęście nie jest to gra złożona, nie trzeba dużo tłumaczyć, tylko umieć czytać /w zupełności wystarczy na początek/, bo wszystko jest dobrze opisane na kartach i planszach. Jednym słowem: POLECAM!!!
Łukasz się śmiał że to dobry wybór, a rzeczywiście jest dobry. Ja się cieszę, że ją mamy.

piątek, 14 października 2011

Piątek

Kredyt właściwie już przyznany, więc pewnie do końca miesiąca się przeprowadzimy. Tym razem remont minimalny, a i przeprowadzkę chcemy dokonać ekspresowo.

Trafiłem dziś na informację, że Anna Maria Jopek wydaje dziś trzy płyty (Polanna, Haiku i Sobremesa). Nigdy nie słyszałem, żeby jakiś muzyk dokonał czegoś takiego...

Piękne słowa jednej z piosenek uspokajają mnie:

środa, 12 października 2011

Tu mi daj...

Czas na zmiany. Czas na ustatkowanie i wreszcie założenie gniazda. Gniazdo jest ładne, wymoszczone i z ładną kuchnią. Do pełni szczęścia brakuje tylko kredytu. Jest szansa, że wnioski zostaną złożone jutro. Jest też szansa, że zostaną pozytywnie rozpatrzone nawet w ciągu tygodnia.

Poza tym czas na chwilę muzyki:



Albowiem wszystko było rytmem...

Acha, żebym nie zapomniał:
http://unzippedfly.bandcamp.com/album/wo-osi-i-lasoniowie

środa, 5 października 2011

alergie

Zaczynamy listę alergii u dzieci
Franek ma ostatnio alergię na pestki słonecznika - puchnie po nich
Marysia jak na razie jeszcze ciągle wszystkie rzeczy z bialkiem krowim- czerwone plamki szczególnie na twarzy. Jeszcze troszkę i zgubię przez nią zęby, bo z kolei ja bardzo lubie mleko, twaróg i śmietanę ale mi nie wolno :(

kosmos

samotność
Mąż w delegacji nad morzem od wczoraj do jutra.
Franek przeszedł zapalenie płuc i zastrzyki. Przeszedł 2 dni zdrowo i znów chory... no, może przeziębiony.
Dziś pojechał do dziadków i już się w Radzyniu o niego walka toczy... dość niesamowita i niezrozumiała sprawa dla mnie. Mam nadzieje, że dorośli ludzie potrafią do dzieci podejść odpowiedzialnie i się dogadać między sobą. Mimo wszystko mam nadzieję, że Franek wyzdrowieje troszkę na radzyńskiej ziemi :)
Marysia tym razem szybko podłapała katar i już dziś cieknie jej z nosa. Leży sobie malutka owinięta w koce i z  czapką na głowie. Może to wszystko wygrzeje, a jak nie to okres wyborczy spędzimy w Lublinie... Bywa, czego się nie robi dla dzieci...
pusto i samotno tu... i duży nerw... oj bardzo duży nerw...