Wszystkiego dobrego czytaczom w Nowym Roku...
Mamy dobrą wiadomość. Święta jednak były i Jezus się narodził. Nasze Maleństwo drugie chyba poczuło ten klimat, bo już je czujemy od 26 grudnia - święto Świętej Rodziny... Miło nam bardzo, że się poruszyło i codziennie się rusza...
Franek jak zwykle robił wielkie wrażenie u dziadków, ale jak to zwykle bywa padł zmęczony po powrocie do swojego domu w końcu... Ma już kilka całych ząbków trzonowych. Na szczęście ich wyrastanie przebiega dość spokojnie.
A my jak to my... graliśmy, graliśmy, graliśmy i trochę dłużej pospaliśmy sobie. To niesamowite odczucie, jak mając dziecko można jeszcze spać do 10, albo do 13... Ja czuję się wypoczęta. Dziś nawet musiałam wstać o 5:40, bo Mały bardzo marudził rano, ale jakoś się trzymam i nie chodzę zła, jak to bywało czasem. Nie jest źle.
Po świętach byliśmy kilka chwil u Ewy, pograliśmy trochę, pogadaliśmy. Franek chyba sobie troszkę nos uszkodził, ale żyje... hihihi. Jak to dziecko, zawsze coś. Fajnie było.
W niedziele jeszcze mieliśmy gości: Hannę i Mareczka...i kolejna impreza w środę się zacznie, a w czwartek skończy w nocy.
Okazało się, że jednak zdążyliśmy przed wizytą księdza. Kolęda u nas będzie jutro...
2 komentarze:
zapomnieliście że dużo się jadło w święta pysznej kiełbasy własnoręcznie robionej przez Babcie Franka :)
Kiełbasa, kiełbasa :)
Prześlij komentarz