wtorek, 25 stycznia 2011

Kilka rzeczy z BGG

Po pierwsze: zdjęcie z ostatnich odwiedzin u Marków i partyjki w 'Fist of Dragonstones':
http://boardgamegeek.com/image/903591/fist-of-dragonstones

Po drugie: Franek u dziadków grający z tatą, stryjem i dziadkiem w 'Chiny':
http://boardgamegeek.com/image/893206/china

Po trzecie: stare zdjęcie z Frankiem grającym w 'Adel Verpflichtet':
http://boardgamegeek.com/image/744829/hoity-toity

Po czwarte: jak wygląda 'Pandemic' z dodatkiem:
http://boardgamegeek.com/image/904626/pandemic

Po piąte: zbliżająca się znad morza kolejna nowość - 'At the Gates of Loyang':
http://boardgamegeek.com/image/769111/at-the-gates-of-loyang
http://boardgamegeek.com/image/632435/at-the-gates-of-loyang

Dziękuję za uwagę. W domu już wszyscy powiedzmy zdrowi.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

dziwnie

witam. dawno nie graliśmy...
zmogła nas choroba... właściwie gorączka... 4 dni i wczoraj już było dobrze.
mamy niejadka w domku...
ładnie pada....

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Pit - jedna z lepszych gier imprezowych

Na filmie powinno być widać 16 osób.

piątek, 14 stycznia 2011

radosna twórczość

Zdjęcie kuchenne. Jak uda się stworzyć więcej kolaży tematycznych to może nawet pojawią się u nas w różnych miejscach w mieszkanku...

Siedzenie przy komputerze może przyprawić o bóle pleców....
polecam artykuł: http://wyborcza.pl/1,75480,8908148,Falszywa_poledwica.html

poniedziałek, 10 stycznia 2011

poniedziałek, 3 stycznia 2011

święta, święta i już po...

Wszystkiego dobrego czytaczom  w Nowym Roku...
Mamy dobrą wiadomość. Święta jednak były i Jezus się narodził. Nasze Maleństwo drugie chyba poczuło ten klimat, bo już je czujemy od 26 grudnia - święto Świętej Rodziny... Miło nam bardzo, że się poruszyło i codziennie się rusza...
Franek jak zwykle robił wielkie wrażenie u dziadków, ale jak to zwykle bywa padł zmęczony po powrocie do swojego domu w końcu... Ma już kilka całych ząbków trzonowych. Na szczęście ich wyrastanie przebiega dość spokojnie.
A my jak to my... graliśmy, graliśmy, graliśmy i trochę dłużej pospaliśmy sobie. To niesamowite odczucie, jak mając dziecko można jeszcze spać do 10, albo do 13... Ja czuję się wypoczęta. Dziś nawet musiałam wstać o 5:40, bo Mały bardzo marudził rano, ale jakoś się trzymam i nie chodzę zła, jak to bywało czasem. Nie jest źle.
 Po świętach byliśmy kilka chwil u Ewy, pograliśmy trochę, pogadaliśmy. Franek chyba sobie troszkę nos uszkodził, ale żyje... hihihi. Jak to dziecko, zawsze coś. Fajnie było.
W niedziele jeszcze mieliśmy gości: Hannę i Mareczka...i kolejna impreza w środę się zacznie, a w czwartek skończy w nocy.
Okazało się, że jednak zdążyliśmy przed wizytą księdza. Kolęda u nas będzie jutro...